sobota, 27 grudnia 2008
Christmas time......
W Polsce to czas raczej rodzinny, spokojny acz radosny, gdzie rodzina spędza czas ze sobą, często jest to jedyny dzień w roku gdy spotykają się wszyscy razem, ciesząc się z Bożego Narodzenia. Co innego tutaj... kolejny wolny dzień. Kolejna okazja do zakupów, a jedynym akcentem który łączy ludzi tutaj jest " Santa Claus". Na kartkach pocztowych króluje : "Season's Greatings" oraz "Happy Holidays" , tylko na niektórych jeszcze można spotkać "Merry Christmas". Mikołaj, renifery, zaśnieżony las, bałwan i choinka to są symbole świąt. Żłóbek?? Chyba tylko w kościele. "No przecież każdy powinien się cieszyć, to święta dla każdego, a żłóbek może tylko kogoś niewierzącego urazić." ŻE CO ???!!!! Niedługo zmienią nazwę na Joyday, bo Christmas się tak chrześcijańsko kojarzy, a to przecież święta dla wszystkich.
Możecie się ze mną nie zgadzać, takie macie prawo, ale myślę że po części rozumiecie moje zaniepokojenie.
Na szczęście każdy święta ma także w sobie, nie ważne gdzie się jest i co się robi, wystarczy przypomnieć sobie dobre wspomnienia świąt i dobry nastrój wraca.
środa, 17 grudnia 2008
Coraz bardziej.
Przez ostatnie 3 tygodnie miałem okazje poznać trochę walijskie okolice. Pracowałem w szybkiej i dobrze zorganizowanej owczej rzeźni. Niestety 11 godzin dziennie połączone z wstawaniem o 5 rano nie przypadły mi do gustu.
W czasie pobytu tutaj mieszkałem w b&b z wspaniałymi ludźmi. Angielska para która niedawno przeprowadziła się do Walii. Pełni energii i wigoru starsi ludzie. W takim miejscu jeszcze nie byłem, a jak wiecie byłem już w niejednym b&b. Domowe ciepło i opieka to najlepsze słowa jakimi mogę opisać to miejsce. Jako że inaczej nie mogę się im odwdzięczyć jak dobrą reklamą, zatem jeśli będziecie kiedyś w Carno, zaglądnijcie do Tremallt B&B, Penny i Gordon przyjmą was z otwartymi rękami.
niedziela, 7 grudnia 2008
Walia???
Dostałem też ostatnio wiadomość że prawdopodobnie będę w Walii pracował na stałe od lutego. Nie wiem czy się cieszyć czy mocno zastanawiać? Na razie muszę ukończyć mój trening jako NOV by móc podejść do egzaminu państwowego, w międzyczasie napisać esej. Będzie ciekawie.
A niedługo święta, gdzie je spędzę? Szczerze nie mam pojęcia. Wszystko prawdopodobnie okaże się w przeddzień.
czwartek, 4 grudnia 2008
Wycieczka do Wrocławia.
Tak jak pisałem w poprzednim poście, wybraliśmy się z Aną do Wrocławia specjalnie na rozdanie dyplomów mojej siostry. Przy okazji chciałem zobaczyć stary, dobry Wrocław. Niestety z powodu braku czasu udało się nam tylko zobaczyć rynek i mój Uniwersytet. W piątek po przylocie moja siostra przywitała nas na lotnisku razem z narzeczonym Pawłem. Po południu odwiedziliśmy moją babcię w Wołowie która oczywiście o niczym nie wiedziała i była nie tyle zaskoczona co zdenerwowana że nikt jej o tym nie powiedział. No cóż jak niespodzianka to niespodzianka!!! Danie dnia: pierogi !!! Babci pierogi są znane w rodzinie jako te najlepsze! Co jest prawdą ogólnie znaną. Trudno było się rozstać ale kilka rzeczy jeszcze mieliśmy do zobaczenia więc powróciliśmy do Wrocławia.
Na czas pobytu nocleg przygotował nam "Hotel u Teściów", rodzice narzeczonego Karoliny zapewnili nam komfort rodzinnego domu. Za co im szczerze dziękujemy.
W sobotę długie i niestety nudne rozdanie dyplomów na Politechnice. Ale wieczorem wypad na rynek i impreza w jednym z Wrocławskich klubów. Następnego dnia niestety powrót na wyspę.
Mimo braku czasu i wybitnie złej pogody wycieczka się udała. To co chciałem zobaczyć i Anie pokazać udało mi sie osiągnąć. A tyle miejsc jeszcze zostało. Mam nadzieję że to nie ostatnia wizyta w Polsce portugalskiego gościa.
Podsumowanie? Rodzina nie cieszy gdy jest, lecz kiedy jej nie ma samotnyś jak pies.
Ps. Zapraszam do obejrzenia zdjęć z tej wyprawy w moim albumie.
czwartek, 20 listopada 2008
Droga ku chwale?
W atmosferze całego zamieszania, rozpocząłem swój trening jako Oficjalny Weterynarz. 200 godzin patrzenia, uczenia sie i czytania. A na zakończenie napisać pracę na wybrany temat i państwowy egzamin. Zapowiada sie ciekawie. Na szczęście mam kilku wspaniałych nauczycieli od których mogę się dużo nauczyć, mam nadzieję że nie zmęczą się moimi pytaniami.
A co u mnie? W przyszłym tygodniu wybieramy się z Aną do Wrocławia na weekend. Moja siostra będzie mieć rozdanie dyplomów ukończenia studiów. A i dla mnie przyda sie wizyta w Polsce, szczególnie gdy święta blisko. Postaramy sie zrobić wiele zdjęć.
wtorek, 11 listopada 2008
Another way to die...
Ps. Z okazji urodzin pozwoliłem sobie pójść ze znajomymi do kina na najnowszego Jamesa Bonda. Film, jak większość z tej serii, obfity w strzelaniny, pościgi, zwłoki. Ale nie oczekujmy więcej, prosta rozrywka w przystępny sposób, bez zbędnych emocji i zagadek. Na koniec mała rada: jeśli jesteś zmęczony jazdą samochodem, męczącym dniem, i masz zamiar wieczorem iść do kina, ogranicz spożycie alkoholu bo możesz przespać film. :)
niedziela, 2 listopada 2008
Urodziny
Dawno nie cieszyłem się z tak małej rzeczy.
Nie będzie to przesadą jeśli powiem że to jeden z najlepszych urodzinowych prezentów jakie dostałem. Dziękuje Ci za to.
środa, 8 października 2008
Dorwać małego
Jaki morał z bajki? Nie ma idealnych sposobów na zabezpieczenie swoich środków na koncie. Najważniejsze to mieć wszystko pod kontrolą i uważnie czytać wyciągi bankowe. Jest w tej historii i pozytywna strona. Sytuacja zmobilizowała mnie to zwrócenia większej uwagi na bezpieczeństwo moich pieniędzy.
Nie mogę jednak oprzeć sie wrażeniu że to wszystko przydarzyło sie mi z powodu sprawy jaką nagłośnił "mój brat haker". Zemsta globalnego konsorcjum bankowego - to zbyt śmieszne by prawdziwe, ale zwątpienie pozostaje.
A czy Ty wiesz co robią teraz Twoje pieniądze??
niedziela, 14 września 2008
Trzy tygodnie.
niedziela, 24 sierpnia 2008
Mistyka
Spedzilismy troche czasu w tym mijescu ale naszym celem byl Edynburg.
środa, 20 sierpnia 2008
Szkocki akcent
Teraz jestem już w Glasgow. Przez następne trzy tygodnie będę wchłaniał wiedzę każdym porem, o różnych porach dnia i nocy. Szkocja, jeśli ktoś zapyta nie różni się znacznie od Anglii, pogoda taka sama, ludzie podobni tylko język trochę trudniejszy, zwłaszcza do zrozumienia.
Postaram się zobaczyć kilka znanych miejsc w Szkocji, Loch Ness, Edynburg, to nasze cele.
W poprzednim tyg minęła bardzo ważna dla mnie data, 16 sierpnia minęło dokładnie pół roku od kiedy jestem w tym dziwnym kraju. Nie żałuję, tylko tyle chcę powiedzieć. Tego czego sie tutaj nauczyłem nie pojąłbym nigdzie. Czasem jest ciężko, smutno ale jakoś daję radę. Co przyniesie kolejne pół roku? Napiszę 16 lutego 2009 roku.
Ciekawych moich przygód i aktualności z Glasgow zapraszam na okolicznościowego bloga pisanego po angielsku i prowadzonego przeze mnie i Ane : Ana and Bart in Glasgow . Wszelkie komentarze mile widziane.
poniedziałek, 18 sierpnia 2008
środa, 23 lipca 2008
Ktoś jest ze mnie dumny...
W piątek natomiast jadę na urodzinowe party Moreny do Lincoln. Zapowiada się dobra zabawa w dobrze znanym towarzystwie. Zdjęcia myślę że będą wkrótce...
niedziela, 13 lipca 2008
Mój brat hacker...
sobota, 12 lipca 2008
Dlaczego Ciebie tu nie ma?
piątek, 11 lipca 2008
Dorosła...
Praca przebiega spokojnie, w formie wyjazdowej. W czerwcu udało i się przejechać 1500 mil z jednego miejsca pracy do innego. Zważywszy na to że prawo jazdy mam od stycznia to zrobiłem dosyć duże postępy w prowadzeniu samochodu.
Pod koniec czerwca na tydzień udało mi się wyskoczyć do Polski na krótkie ale bardzo wyczerpujące wakacje. Wizyty u rodziny i przyjaciół, wesele, sprawy ważne i mniej ważne. Szkoda ze tak krotko ale zadowolony jestem nawet z tych 7 dni, nie wiadome mi jest kiedy następny taki wypad mi sie uda.
A najważniejsza sprawa jaka ostatnio sie wydarzyła to obrona pracy magisterskiej przez siostrę mą młodszą, mgr. inż. to brzmi dumnie. Oby szczęśliwie zaczęte...
Kilka osób mi znanych powróciło do Polski, szczęście im niech sprzyja...
A ja tutaj nadal jestem...
wtorek, 27 maja 2008
Czasem słońce, czasem deszcz...
Weekend spędzony w gronie przyjaciół w Leeds i Lincoln, akumulatory emocjonalne naładowane, choć już powoli muszę z nich czerpać. Wiele mil przejechałem w ten weekend i nie jestem pewien czy ktoś inny odważył by sie na takie poświecenie w imię dobrych przyjacielskich stosunków. Mam nadzieje ze ktoś to wszystko kiedyś doceni. Na razie doceniam to tylko ja.
poniedziałek, 26 maja 2008
Heaven...
His face was lined and old,
He stood before the man of fate
For admission to the fold.
"What have you done", St Peter asked, "to gain admission here?"
"I've worked for Eville and Jones, Sir, for many, many a year".
The pearly gates swung open wide as St Peter touched the bell,
"Come in and choose your harp, my child, you've had your share of hell !!"
czwartek, 8 maja 2008
Maj w pełni..
Co się wydarzyło ostatnio? Nic szczególnego. Nadal jestem zawieszony w próżni i nie wiem co się ze mną będzie działo gdy maj przeminie. Nie czuje się z tym dobrze, niesprawiedliwe jest to ze inni wiedza co będą robić za kilka miesięcy i większość z nich będzie nadal w tych samych miejscach, a ja borykam się z takim problemem. Przyjmuje te problemy w spokoju. Staram się nie denerwować, bo moje zdenerwowanie problemu nie rozwiąże, a jedyne co może mi przynieść to więcej zmarszczek :> Narzekam? Nie wiem. Ale wolałbym ominąć to wszystko i iść dalej ale czy tak będzie? Dowiem się...
wtorek, 6 maja 2008
czwartek, 17 kwietnia 2008
Ucieka...
Dla obcokrajowców :
Vi um filme ontem, um outro filme triste, mas este foi diferente porque ele falou para mim. A vida está passando por muito rápido, não concretizada quando não é mais possível. Muitas coisas que podemos fazer, mas o nosso pessoal limites e das nossas fronteiras pára nós. Por vezes é útil, mas por vezes temos de dar-se à onda de natação e ao mar aberto ...
Vi ayer una película, otra película triste, pero ésta es diferente, porque me habló. La vida está pasando por muy rápido, no di cuenta de cuando es pasado. Hay muchas cosas que podríamos hacer, pero nuestro personal y los límites de nuestras fronteras nos detiene. A veces es muy útil, pero a veces tenemos que renunciar a la ola y nadar a mar abierto ...
Ho visto un film ieri, un altro film triste, ma questa era diversa, perché ha parlato a me. Passando per la vita è molto veloce, non abbiamo capito quando è andato. Molte cose che possiamo fare, ma il nostro personale e dei limiti dei nostri confini ci si ferma. Qualche volta è utile, ma a volte dobbiamo rinunciare alle onde e nuotare al mare aperto ...
I saw a movie yesterday, another sad movie, but this one was different because it spoke to me. Life is passing by very fast, we don't realised when it's gone. Many things we could do but our personal limits and our borders stops us. Sometimes it's helpful but sometimes we have to give up to the wave and swim to the open sea...
wtorek, 15 kwietnia 2008
Poziom zadowolenia ciagle spada...
W pracy spedzam malo godzin i chce zająć sie czymś po pracy. Moze kurs jezykowy? Zobacze. Ale na pewno potrzebuje kogos do towarzystwa, na razie jestem tutaj sam....
wtorek, 8 kwietnia 2008
Wreszcie po dlugiej nieobecnosci
Bardzo dluga nieobecnosc moj na tym blogu spowodowana byla brakiem czasu i brakiem stalego dostepu do netu.
Obecnie mam swoje male miejsce w Birmingham. Dziwnie sie potoczyly losy ze tutaj sie znalazlem, ale nie bede ich tutaj przytaczal. Najwazniejsze ze od trzech tyg pracuje normalnie i jestem z tego zadowolony.Co jest takiego w Anglii dziwnego..
Trzeba sie mocno zastanowic nad tym co jest w Anglii dziwnego dla osob ktore przyjezdzaja z mnie ucywilizowanego kraju, jakby sie moglo wydawac.
Podam Wam kilka przykladow tego co dla mnie bylo zaskoczeniem.
1. Nie zaprzeczalnie ruch kolowy lewostronny!!! Czy to madre zeby specjalnie dla kilku krajow montowac kierownice po prawej stronie samochodu, gdy caly swiat ma ja po lewej stronie?
2. Dwa krany w lazience, jeden do zimnej wody, drugi do goracej. Nie moga sie laczyc, i w zadnej lazience nie ma ich polaczony w jeden. W Anglii umieszczone sa po przeciwleglych stronach umywalki. Wyobrazcie sobie jaka to trudnosc by normalnie umyc twarz w letniej wodzie, najlepiej mieszac wode w rekach. Zapewne wymyslili to zeby zapewnic pewna dawke cwiczen przy umywalce, bo innego wytlumaczenia nie widze.
3. Kolejna lazienkowa sprawa, to czeste umieszczanie dywanow i wykladzin na lazienkowych podlogach! I nikt mi nie powie ze to higieniczne!!!
4. Ze wzgledow bezpieczenstwa (he?) niemozna umieszczac kontaktow i wlacznikow swiatla w lazience, dlatego umieszczaja takie sznurkowe wlaczniki bezposrednio polaczone do lampy. Bardzo praktyczne!!!
5. Okna w calym domu nie moga sie otwierac do wewnatrz. I teraz wyobrazcie sobie jak umyc okna na drugim piętrze?? Albo na trzecim?
6. Najwazniejsze dla mnie a zarazem najdziwniejsze jest to ze oni tutaj nie kastruja swin co w normalnym kraju jest niedopuszczalne bo mieso jest nie do zjedzenia.Oni jednak postanowili swin nie kastrowac a zapach i smak spermy w miesie zabijaja ogromna iloscia soli. Co i tak im sie nie udaje!!!
Jest jeszcze kilka spraw ale nie moge sobie w tym momencie przypomniec. Postaram napisac ciag dalszy. A wy zastanowcie sie czy ktos kto przyjezdza z Polski moze sie temu nie dziwic?? No coz trzeba sie adaptowac.
niedziela, 16 marca 2008
czwartek, 13 marca 2008
Zly nastroj
niedziela, 9 marca 2008
Aktualizacja
West Bay |
Stonehenge |
wtorek, 4 marca 2008
Tydzien na wybrzezu
W zesszly piatek bylem w Londynie, niestety nie w celach turystycznych ale udalo mi sie zobaczyc Big Ben i Palac Buckingham. Londyn nie zrobil na mnie takiego wrazenia jak sie spokdziewalem. Miasto jakby male, zwarte i pogmatwane, choc moze ja mam tylko taki spaczony gust. Jesli uda mi sie jakos dostarczyc tutaj zdjecia to moze cos zobaczycie.
Ps. Zaczynam odczuwac tesknote ....
środa, 27 lutego 2008
Trzesienie ziemi!
Ps.Przyszly tydzien spedzam na wybrzezu, gdzie nie ma zasiegu telefonii a internet jest tylko w bogatych chałupach. Prawdopodobne jest wiec ze nie bede sie odzywal.
niedziela, 24 lutego 2008
Samochodem po Anglii...
Nie mam jeszcze nowych zdjec ale jak jakies zdobede to Wam pokaze.
Ps.Piszcie smsy!!! Jestem tu sam!!!
piątek, 22 lutego 2008
Koniec tygodnia w hotelu
Ludzie z roznych czesci Europy, mieszanka roznych nacji, uczynila ten tydzien bardzo interesujacym. Wlosi, portugalczycy, hiszpanie, rumuni i wszyscy sie rozumieja, oczywisicie z malymi wyjatkami( wlosi chca zeby wszyscy mowili po wlosku). Oczywisicie sa tu takze a moze przede wszystkim anglicy, bardzo mili i uczynni ale to prawdopodobn ie jest tylko poza.
Zostawiam kilka zdjec zeby przedstawic Wam moich kolegow z kursu.
środa, 20 lutego 2008
Wiesci z Anglii
niedziela, 17 lutego 2008
Mój pierwszy raz
Do zobaczenia wkrotce.
czwartek, 14 lutego 2008
Biegam i skacze!
sobota, 9 lutego 2008
Wypad stąd!
Najgorsze to sprawa dostępu do netu i kompa. Postaram sobie coś samemu zorganizować, w szybkim lub dłuższym czasie. Ale na razie nie ma szans na pogaduchy na gg czy rozmowę na skype.
Czy się boję? Jeszcze nie, ale wkrótce zapewne nastąpi fala stresu, zwątpienia i nagłych palpitacji serca! (powtórka z pomorza?)
czwartek, 17 stycznia 2008
Prośba
Świetne pytanie, ale czy ja mogę na nie udzielić odpowiedzi?
Każdy wart jest szczęścia, bo każdy je może dać! Odpowiedziałeś mi: Ja, pielęgniarka? Nie mam czasem sił na dobre słowo do własnych dzieci, a co dopiero na szczęście dla kogoś!
Ja, student? Na uczelni tyle wymagają a ty chcesz bym jeszcze szczęście dawał!
Ja, kasjerka? Przecież i tak mi mało płacą.
Ja, urzędnik? Ja to robię bo muszę !
Mam dla ciebie człowieku odpowiedź: Każdym uśmiechem dajesz innym szczęście!
Chcesz wiedzieć czy zasługujesz na szczęście? Odpowiedź sobie, czym dla ciebie ono jest i czy kiedyś je komuś podarowałeś?
sobota, 12 stycznia 2008
Zapachy wspomnień...
Moim dzisiejszym zapachem było przypalone mleko. Śmieszny zapach, intensywny i często natarczywy. Mi skojarzył się z dzieciństwem, ze śniadaniem w rodzinnym gronie, z kolacja w piżamie. Setki wspomnień, setki obrazów. Trzeba tylko je znaleźć.
Poczujcie zapach Waszych wspomnień!
wtorek, 8 stycznia 2008
Przypadek?
Opowiem Wam historię a Wy oceńcie sami. W podróż raz wybrałem się długą, na kolejny semestr do szkoły. Musicie wiedzieć że mimo że daleko znajdowała się moja uczelnia, nie zabierałem ze sobą prowiantu na drogę. (taka już moja dziwna zasada, w pociągu tylko napój). Jednak tym razem rodzicielka moja, mimo wyraźnego sprzeciwu z mojej strony, zapakowała mi kanapki w liczbie dwóch. Nie protestowałem, bo moja rodzicielka z takich osób co odmowę przyjmują z wielkim trudem. Kanapeczki drogę całą przejechały w plecaku, jednak przed jedną z większych stacji przypomniałem sobie o nich. Człowiek głodny to o swoich zasadach szybko zapomina. Zanim dojechałem do kolejnego przystanku spożyłem jedną i już miałem zabrać się za drugą, ale coś mnie zatrzymało. Kanapka wróciła do plecaka.
Na stacji na której postój przewidywany był dłuższy do mojego przedziału weszła młoda dziewczyna, w kilku słowach przedstawiła swoją sytuację materialną. Poprosiła o kilka złotych albo o kanapkę jeśli mam.
Podałem jej tą która pozostała w moim plecaku.
Przypadek?
poniedziałek, 7 stycznia 2008
Święta już minęły...
Czy to nie przypomina Wam jakiegoś filmu który może oglądaliście w święta?
niedziela, 6 stycznia 2008
Rozwiazanie zdjęciozagadki !!!!
czwartek, 3 stycznia 2008
Niesprawiedliwe...
sklepach podobnie, reklamy aż rzucają się w oczy: "z nami schudniesz" albo "zero tłuszczu"! Czy to jest propagacja zdrowego żywienia, czy ukierunkowana reklama do osób nie zadowolonych ze swojej zbyt dużej wagi? Jedynie w sklepach z kategorii "body mass" znajdziemy specjalistyczne proteinowe preparaty zwiększające masę mięśniową. Ale to chyba nie to?
Chyba nie wszyscy chcą się na tym świecie odchudzać? Ale taka jest magia reklamy, oni tworzą produkt, markę, styl życia i wmawiają nam że tego potrzebujemy! Tylko czy tego potrzebujemy? Ja chyba nie....
Ps.otrzymałem kilka odpowiedzi na zadanie w poprzednim poście pytanie i oczekuje kolejnych, a Wasze propozycje wpisujcię w komentarzach do postu z zagadka.