Nie bede tutaj opisywal w jaki sposob i jakim moim emocjonalnym kosztem udalo mi sie dotrzec na Wyspy Brytyjskie, poniewaz czasu i miejsca zbraklo by na to. Powiem tylko ze to co wydaje sie straszne w koncu wydaje sie czyms normanym. Dobra dusza otoczyla mnie opieka i teraz chce jej za to podziekowac. Jak dalej potocza sie moje przygody, bede w miare mozliwosci opisywal. Zdjec niestety nie mam zadnych gdyz telefon mi sie rozladowal tuz przed odlotem (byc moze zbyt duzo ludzi chcialo do mnie zadzwonic i nie wytrzymal), ale mail nadal dziala.
Do zobaczenia wkrotce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz