sobota, 31 stycznia 2009

Brytyjska praca dla Brytyjczyków.

Rozpętała się burza w telewizji na wyspach. W kilku zakładach pracy które zatrudniają obcokrajowców Brytyjczycy przeprowadzili strajki. O co ta batalia? Kilka miesięcy temu premier Wlk. Brytanii zapowiedział że dopilnuje tego by wszystkie oferty pracy tutaj były najpierw dostępne dla brytyjskich bezrobotnych, a dopiero potem dla zagranicznych pracowników. Ciekawe podejście. Tylko wygląda na to że pan Gordon Brown nie wiedział podstawowej zasady panującej po otwarciu brytyjskiego rynku pracy, to nie są brytyjskie miejsca pracy dla Brytyjczyków, tylko europejskie miejsca pracy dla obywateli Europy. Teoretycznie każdy się może o takie zatrudnienie starać.
Po części osobiście zgadzam się z ludźmi którzy czują się oszukani. Bezrobotni przez długi okres czasu, poszukują pracy w swoim rejonie a praca jest ale dla pracownika z Polski, Włoch czy Francji (to główni "dostarczyciele" siły roboczej na wyspy). Ale prawo jest prawem, zawsze przecież mogą wyjechać do Polski i poszukać pracy w naszym kraju, ale przepraszam zapomniałem że mała jest tu znajomość języków obcych.
Kiedy przyjechałem tutaj prawie rok temu (16 lutego 2008) jednym z pierwszych programów jakie widziałem w lokalnej telewizji był reportaż o pracownikach z Polski pracujących przy zbiorze warzyw i owoców na farmach, od rana do wieczora, za niską stawkę godzinową. Reporter starał sie być obiektywny dlatego zapytał bezrobotnych młodych ludzi stojących przed Job Center ( brytyjski UP) o ich komentarz w sprawie obcokrajowców pracujących w Wlk. Brytanii. "Kradną nam pracę" "Niech wracają do siebie" - standardowe komentarze, po których reporter zadał proste pytanie: Czy będziecie pracować na ich miejscu za 6,5 £/ h, zbierając warzywa na polu?
Nie, to nie dla nich. 6,5£ to głodowa stawka. Nie zdziwiło mnie to, bo tutaj zasiłek dla osoby poszukującej pracy wynosi mnie więcej 700 £. Co jest wystarczającą sumą na mięsieczne godziwe życie.
Czy czuję jakbym kradł komuś pracę? Nigdy. Pracuję, płacę podatki, ubezpieczenie społeczne, i z tych wszystkich pieniędzy są opłacani ci bezrobotni ktorzy na takich pracowników jak ja narzekają.
Dlatego tak łatwo i bez żadnych protestów przyjmowane są dowcipy o Polakach. Nikt jednak nie podejmie tematu imigrantów z Azji czy Afryki. Nikt przecież nie chce być posądzonym o rasizm.

Problem?

Czy spotkaliście się kiedyś ze stereotypem wiecznie pijanego Polaka? Wszędzie gdzie ktoś słyszał o Polsce wiadomym jest że alkohol się tam leje strumieniami. Ale jakie było moje zdziwienie gdy usłyszałem w radiu iż rząd Wielkiej Brytanii zastanawia się na podniesieniem dopuszczalnego wieku spożywania alkoholu z 5 lat do 16. Tak!!! 5 lat w Wielkiej Brytanii jest dopuszczalnym wiekiem spożywania alkoholu pod opieką i za aprobatą rodziców w domu. Powyżej 16 roku życia można zamówić piwo w restauracji. I tym podobne przepisy. Oni myślą że my mamy problem. Ale czy ktoś podawał Wam w domu alkohol gdy mieliście 5 lat ? Ja rozumiem młodzieńczą ciekawość, bunt w okresie dojrzewania ale był w tym zdroworozsądkowy ( w większości przypadków) umiar. Wszyscy wiemy że alkohol w Polsce jest nieletnim zabroniony. Żadne 5, 14 czy 16 lat tylko 18 jest granicą. Według ostatnich sondaży europejskich instytutów badawczych Polska jest krajem o jednym z niższych odsetków spożywania alkoholu w Europie, natomiast Wielka Brytania - pnie się w górę. My widzimy swój problem z alkoholem - społeczne przyzwolenie, mocno zakorzeniona kultura picia przy różnych okazjach. A tutaj problem jest dopiero zauważany. Życzę powodzenia.
" Nie pijesz?? Przecież wy " rosjanie" lubicie alkohol? " - bez komentarza.

piątek, 2 stycznia 2009

Sylwester

Pierwszy mój sylwester w innej strefie czasowej. Godzinę później niż w Polsce. Ale i tak celebrowaliśmy oba, polski i angielski.
Na tydzień z Polski przyjechały moje znajome ze studiów by spędzić z nami Sylwester i Nowy Rok. Niestety w Anglii wolny dzień to tylko 1 stycznia, więc 31 grudnia jeszcze musiałem pójść do pracy. Potem 3.5 h w samochodzie by dojechać do Hull, ale warto było. Dobra zabawa w dobrym towarzystwie to najważniejsze. Na Nowy Rok pojechaliśmy do Yorku by trochę pozwiedzać.
I tak zakończył się okres świąt i wolnych dni. Teraz czas wrócić do rzeczywistości.
Ps. Zdjęcia jak zwykle w albumie picassa.