sobota, 27 grudnia 2008

Christmas time......

Czas ostatnich tygodni to był okres świątecznych przygotowań, świątecznych zakupów i ogólnego zamieszania. Ale to nie tak wyobrażałem sobie święta tutaj. Nie dotknęło mnie w ogóle świąteczne planowanie, sprzątanie i ten wspaniały zapach pomarańczy i pasty do podłogi. Nie mogłem się nie spodziewać tego ale oczekiwałem czegoś więcej. Pierwszy raz to powiem, ale cieszę się że już po...
W Polsce to czas raczej rodzinny, spokojny acz radosny, gdzie rodzina spędza czas ze sobą, często jest to jedyny dzień w roku gdy spotykają się wszyscy razem, ciesząc się z Bożego Narodzenia. Co innego tutaj... kolejny wolny dzień. Kolejna okazja do zakupów, a jedynym akcentem który łączy ludzi tutaj jest " Santa Claus". Na kartkach pocztowych króluje : "Season's Greatings" oraz "Happy Holidays" , tylko na niektórych jeszcze można spotkać "Merry Christmas". Mikołaj, renifery, zaśnieżony las, bałwan i choinka to są symbole świąt. Żłóbek?? Chyba tylko w kościele. "No przecież każdy powinien się cieszyć, to święta dla każdego, a żłóbek może tylko kogoś niewierzącego urazić." ŻE CO ???!!!! Niedługo zmienią nazwę na Joyday, bo Christmas się tak chrześcijańsko kojarzy, a to przecież święta dla wszystkich.
Możecie się ze mną nie zgadzać, takie macie prawo, ale myślę że po części rozumiecie moje zaniepokojenie.
Na szczęście każdy święta ma także w sobie, nie ważne gdzie się jest i co się robi, wystarczy przypomnieć sobie dobre wspomnienia świąt i dobry nastrój wraca.

1 komentarz:

  1. Mi się udało w tym roku udało polepiejić pierogencje. Też miłe i takie rodzinne...

    OdpowiedzUsuń