wtorek, 8 listopada 2011

Dwie ćwierci....

Skończyłem wczoraj kilka lat. Kilkadziesiąt żeby być dokładnym. Bałem się tej daty, tego przejścia na drugą stronę. Nie było tak źle, nie bolało wcale. Choć mogłem ten dzień spędzić w bardziej sprzyjających warunkach, ze znajomymi, rodziną, a nie w pracy. Ale tak pewnie już teraz będzie, nie zawsze sie dostanie co sobie zażyczy. Dużo życzeń, zazwyczaj prostych, nie wyszukanych, ale za wszystkie jestem wdzięczny. Bo choć proste to nadal ktoś sobie zadał trudu by mi je wysłać.
Życie nagle się nie zatrzymało, nie zmieniło biegu. Nie pojawiło się nagłe i jasne światło z nieba i głosem ponurym wskazało drogę.
Wyglądam tak samo jak wczoraj, i tak samo się czuję. Kolejny krzyżyk w kalendarzu....