poniedziałek, 25 października 2010

Kolekcjonuję szklane kuleczki...

Czy wiem co to szczęście?
Obracam nim palcami, oglądam z każdej strony jak szklaną kuleczkę. Mieni się w słońcu a w środku ma ciekawy wzór. Jest krucha i nikła, jak te małe gesty, małe słowa, ale daje mi to małe szczęście, a gdy połączę je z innymi jej siostrami, mam tego szczęścia cały woreczek.
Szczęście które człowiek dostaję jest w umyśle, jest w świadomości...
To co daje nam wolność jest naszym szczęściem.

Czy wiem co to szczęście?

Przekonuję się o nim codziennie.....

niedziela, 10 października 2010

Zamieniam się

Bombardowany ze wszystkich stron, zaczynam się zmieniać... I decyzji kilka podejmuję. Przyszły rok zaczyna się dla mnie w listopadzie.

środa, 25 sierpnia 2010

Kolejny objawy uzależnienia...

Postanowiłem jakiś czas temu zrezygnować z jedzenia czekolady, ot tak dla siebie i swojego spokoju. Nie było to bynajmniej trudne, nie kupować i gdy częstują odmawiać. Wywołało to spore zamieszanie wśród moich znajomych, jako ze jestem osobą która z zamiłowania do dobrego wyrobu czekoladopodobnego jest znana. A wytłumaczenie ze po prostu z dnia na dzień się z tego rezygnuje jest trudne, przestałem tłumaczyć...
Dopiero wczoraj zdałem sobie sprawę z wagi tej sprawy, gdy niczego nie podejrzewając przyśniło mi się pudełko moich ulubionych pianek w czekoladzie... A smak ich miałem rano w ustach... To chyba jest uzależnienie? Nie wiem co o tym myśleć. Ale jedno muszę stwierdzić... smakowały wybornie!!!

niedziela, 13 czerwca 2010

Szybki umysł

Co mnie ostatnio zadziwiło, w dobie szybkich komputerów i najnowszej techniki ludzie zaczynają podejmować decyzje szybciej w porównaniu do lat poprzednich. W sklepie zastanawiając się nad podwawelską czy toruńską; w szkole zastanawiając się nad wagarami czy lekcją; w rozmowie decydując jednym oka spojrzeniem czy rozmawiać czy ignorować. To właśnie jest powierzchowność. Zbyt jesteśmy przyzwyczajeni do decydowania kierując się tylko tym co widoczne na zewnątrz. Bez zaglądania do środka, bez głębszych analiz. Dlaczego? Czy brakuje nam czasu? Może jesteśmy znudzeni ciągłym głębokim analizowaniem że opieramy się na wizualnych aspektach. Może to i lepiej, po co się babrać, po co szukać... następny... następny... proszę się szybciej w kolejce przesuwać, nie mamy całego dnia tutaj...

piątek, 19 marca 2010

Spanish...

Nowy rok przyszedł, a z nim moje postanowienie o byciu bardziej spontanicznym w podejmowaniu decyzji. Nie tych bardzo ważnych, ale tych mniejszych. Konsekwencją tego mojego postanowienia była weekendowa wycieczka do Madrytu w Hiszpanii.
Tylko weekend, gdyż praca do piątku nie pozwalała mi na dłuższy pobyt. Ale i tak było warto chociaż na dwa dni!
Mimo kilku problemów w dotarciu do lotniska, udało się nam być tam na czas. Nie mieliśmy za to problemów w dotarciu do noclegu. Jako bywalec kilku b&b w Wielkiej Brytanii mogę śmiało powiedzieć że standard był zadowalający, jedyne czego mi brakowało to czajniczka w pokoju z herbatą czy kawą, co jest standardem tutaj. Ale jak się potem dowiedziałem, Hiszpanie nie pijają herbaty, a kawa musi być oryginalna, nie żadna jakaś tam rozpuszczalna!
Miasto gdy przyjechaliśmy po północy było w pełni żywe, ludzie na ulicach, kawiarnie i restauracje w pełni otwarte!
Sobotę spędziliśmy na zwiedzaniu wszystkiego co było warte do zobaczenia w Madrycie!
Pałac Królewski, okoliczne parki, Muzeum Prado, Świątynia Debod, to miejsca warte odwiedzenia.
Ludzie i kultura są tam trochę a nawet bardzo różne od naszej czy brytyjskiej. Ludzie wydają się bardziej zrelaksowani, bardziej otwarci. Może nie dla obcokrajowców ale dla siebie nawzajem.
Pogoda dopisała niezmiernie. Dla mnie 17 stopni na termometrze z pełnym słońcem były prawie jak polski środek wiosny! A słońce grzeje mocniej niż w Polsce, dlatego po dwóch godzinach ekspozycji zdążyłem lekko poparzyć sobie twarz. Mimo takiej pogody wielu Hiszpanów otulonych było w ciepłe szaliki czy grube kurtki!
Niedziela była bardziej zrelaksowanym dniem, gdzie napawaliśmy się bardziej pogodą i słońcem!
Moja pierwsza wizyta w Hiszpanii, myślę że udana, z niezapomnianymi widokami i dobrą pogodą!
Obiecałem sobie wrócić tam jeszcze, może nie do samego Madrytu ale do Hiszpanii na pewno!
Ciekawych zdjęć z tego weekendu zapraszam na mój webalbum w Picasie.

Madrid Spain - 12-14.03.2010

poniedziałek, 25 stycznia 2010

Demotywator

Coraz częściej znajduję na serwisach społecznościowych zdjęcia dzieci swoich znajomych. Czy mi się wydaję czy zaczyna się okres rozrodczy mojego rocznika? Zaczyna się albo jest już na półmetku... Nie wiem chyba minęło mnie to trochę z boku. A wolałbym inaczej... Ale trzeba będzie o to zadbać w niedalekiej przyszłości, jeszcze tylko stabilizacja zawodowa oraz materialna mi potrzebna.
I obietnica - mniej naszej-klasy, za dużo mam już stresu!

piątek, 22 stycznia 2010

Jestem zwierze

Poznawanie nowych ludzi nigdy nie było moją mocną stroną. Zawsze polegałem na osobach które dobrze znam. Zamiast ciągle szukać nowych znajomości starałem się utrzymać jak najdłużej te które już mam. Ale po wyjeździe tutaj poznałem całkiem nowych ludzi, kompletnie innych ode mnie. A jednak nadal nie ludzie spotykać nieznajomych. Może to dziwne ale moje wewnętrzne "ja" jest małym dzieckiem które boi się obcych. Stara się do nich przekonać ale zajmuje mu to więcej czasu niż normalnemu człowiekowi.
Ludzie czasem nie potrafią uwierzyć że sprawia mi to trudność. Ale może to dlatego że sprawiam wrażenie duszy towarzystwa... a może nie... nie ważne...

wtorek, 19 stycznia 2010

I gra gitara

Mój instynkt towarzyski i potrzeba socjalizowania się ze znajomymi czasami odzywa się we mnie. Poprzedni weekend spędziłem ze znajomymi na przyjemnej grze w Guitar Hero. Prosta gra, tak dziecinna że niezwykle wciągająca. Czas liczony w godzinach, ale spędzony w dobrym towarzystwie i w wyśmienitej atmosferze! W takiej atmosferze nawet 5 rano na zegarku nie zmusza do spania. Jeśli chcecie obejrzeć moją porażkę w tej grze zapraszam do obejrzenia filmiku :


Ps. Możecie komentować do woli.