wtorek, 8 marca 2011

Japonia..

Tydzień spędzony w stolicy Japonii, był dla mnie szokiem kulturowym, nie spodziewałem się że taki technologicznie zaawansowany kraj ( przynajmniej tak mi się przed wyjazdem wydawało), będzie oparty na zasadach tradycji i kultury, wywodzącej się nadal z czasów zamierzchłych. Spodziewałem się większego obycia ludzi z kulturą zachodu, jednakowoż zamknięci na odizolowanej wyspie są w większości czasu odseparowani od wpływu innych zasad i reguł.
Zdziwiła mnie mała znajomość języka angielskiego, która przy tak wysokim standardzie edukacji powinna być wysoka. Ale napotkani ludzie udowodnili mi że mimo najlepszych chęci angielski nie jest ich mocną stroną.
Spokój na ulicach, porządek w metrze czy autobusie, czyste zakątki i parki, tego właśnie Japończykom zazdroszczę. W takim społeczeństwie mógłbym żyć.

Tokio zwiedziliśmy całe, w większości miejsc wartych oglądania byliśmy. Bardzo sprawny u wydajny system komunikacji miejskiej, metro, autobusy, taksówki, pociągi. Wszystko w miarę zautomatyzowane i bardzo czyste. W samym metrze obowiązują zasady zachowania, nikt nie rozmawia i nie przeszkadza współpasażerom, nikt nie spożywa jedzenia i nikt nie gapi się na innych ludzi. Jak bardzo to wszystko przydałoby się w naszych środkach transportu. Umiliłoby to podróż i na pewno zmniejszyło poziom stresu u wszystkich.
Jedno co mnie na pewno pozytywnie natchnęło to poziom uprzejmości ludzi całkiem obcych. Mimo braku wspólnego języka potrafili w jakiś sposób przekazać potrzebne informacje i pomóc na tyle na ile mogli. Czułem się w miarę bezpiecznie chodząc ulicami Tokio, nie w każdym mieście można to czuć....
Kraj kwitnącej wiśni... a my odwiedziliśmy go w zimie....

Japan 28.02-06.02.2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz